HARRY’S POV:
Nareszcie się skończyło.
Powiedzieliśmy dowidzenia profesorom uczącym nas przez ostatni rok matmy i
angielskiego, opuściliśmy budynek uniwersytetu. London i ja chcieliśmy iść dziś
na miasto, żeby kupić jej sukienkę i mój garnitur. Jej rodziców to nie
interesowało dlatego chciałem zrobić coś specjalnego dla niej.
Jechaliśmy razem moim
Range Roverem do centrum Londynu, znalazłem miejsce parkingowe niedaleko Oxford
Street, co graniczyło z cudem. Chwyciłem rękę London i pociągnąłem w stronę
Starbucks’a, żeby szybko kupić coś do picia.
Szliśmy, ja popijając mój
smoothie z mango, a ona swoją wiśniową herbatę, wzdłuż ulicy i niezliczonej
ilości sklepów. London cierpiała ostatnio na ból głowy, dlatego zdecydowała się
na coś ciepłego do picia, mimo że to był naprawdę upalny dzień. Rzadko udawało
mi się poruszać po stolicy bez towarzyszących mi ochroniarzy, reporterów i
krzyków biegnących za mną fanów. Dobrze było być znów starym, zwyczajnym mną.
-Czujesz się chociaż
trochę lepiej?
-Marcel, w ciągu
ostatnich pięciu minut spytałeś mnie o to chyba ze dwadzieścia razy.-
zachichotała London i wzięła łyka herbaty z kubka.
-Po prostu się o ciebie
martwię.- powiedziałem, zarzucając swoją rękę na jej ramiona.
Ponownie posłała mi jej
najpiękniejszy uśmiech. –Tak, do soboty będzie dobrze, tak myślę.
Sobota. Czekałem na ten
dzień tak długo, że naprawdę ciężko jest mi uwierzyć, że zostały jeszcze tylko
dwa dni do momentu w którym London pozna prawdziwego mnie. Tylko moje serce
łopotało niepewnie w piersi. Z jednej strony, to w końcu zdejmie ten gówniany
ciężar z moich ramion z drugiej cholernie się boje. Kłamstwa się skończą, a ona
będzie znała całą prawdę.
Szczerząc się ponownie,
pociągnąłem ją do pierwszego sklepu, Gucci. Całkowicie zapomniałem, że London
nie kupuje w takich sklepach, więc byłem jedynym który chciał tam wejść.
Pamiętam o tym wieczorze kiedy powiedziała mi, że nienawidzi płytkich
celebrytów. Prawdopodobnie, to zdanie dotyczyło także ich modowych wyborów.
-Naprawdę musimy tu
wchodzić?- jęknęła, wykrzywiając twarz.
-No wiesz, to twój dzień
ukończenia szkoły, więc powinnaś być dobrze ubrana.
-Tak ale równie dobrze
mogę kupić coś ładnego w normalnym sklepie jak topshop.
-Chciałem, żebyś poczuła
się specjalnie…
-Marcel, to że ubiorę
niesamowicie drogą sukienkę, nie znaczy, że będę się czuć ‘specjalnie’, twoja
dłoń jest dla mnie wystarczająca.- posłała mi uśmiech, praktycznie siłą
wyciągając mnie z tego sklepu i ciągnąc do innego.
Jedna rzecz jakiej jestem
pewien, to to, że London nie jest jedną z tych panienek, które nie potrafią
przestać rozmawiać o torbie Chanel. W zasadzie to mi się podoba. Jest
całkowicie inna od dziewczyn z którymi się umawiałem, zanim jej nie poznałem.
+++
-Więc… czy mają inny
rozmiar?- wyszeptała London zza zasłony przymierzalni.
Słowa jakimi musiałem odpowiedziałem
zraniły moją duszę.
-Nie, skarbie to jedyny
rozmiar jaki im został.
-Oh…- usłyszałem jak
mruczy, potem zapanowała cisza.
London nie powinna się
martwić. Znajdziemy inną sukienkę. Tylko dlatego, że ta jedna nie pasuje a ona
naprawdę jej pragnie, to nic będą inne. W topshop są setki sukienek w jej
rozmiarze. Tylko dlatego, że ta jedna jest za mała ani o cal nie zbliża nas do
końca świata.
Jednak moje myśli
odpłynęły kiedy usłyszałem chlipanie. Zmarszczyłem brwi, chciałem się upewnić,
że ten dźwięk nie był tylko moim wyobrażeniem, jednak chwilę potem usłyszałem
cichy szloch ponownie.
Próbowałem zajrzeć za
zasłonę, udało mi się zobaczyć odbicie London w lustrze. Schowała swoją twarz w
ręce, podczas gdy sukienka leżała na jej kolanach, ostrożnie tak by się nie
zniszczyła.
-Skarbie? Płaczesz?-
wyszeptałem próbując nie zwracać na nas uwagi, ponieważ wiedziałem, że to
ostatnie czego ona by chciała w tym momencie.
-Proszę Marcel, w-wyjdź…-
powiedziała, próbując opanować łzy i unormować oddech.
Teraz widziałem całe
pomieszczenie dokładnie, wszedłem do środka i zasłoniłem wejście więc nikt nie
mógł nas zobaczyć. Powoli przed nią przykucnąłem i złapałem jej dłonie w moje.
Jaj zaczerwienione oczy patrzyły na mnie granatową barwą w smutny sposób.
Patrzenie na nie w takim stanie było ciężkie nie do odtworzenia. Tak, wiem, że
facet nie powinien tak mówić, ale wiecie co? Pieprzyć to.
-Co się stało, kochanie?-
przesunąłem moje okulary z czubka nosa, tak żeby nie spadały. Wciąż były za
duże.
-Nic na mnie nie pasuje…
po prostu jestem za gruba.
-Co? Żartujesz sobie ze
mnie? London skarbie, nie jesteś może patyczakiem ale nigdy w życiu nikt nie
powiedziałby, że jesteś gruba. Masz seksowne kształty, które kocham tak bardzo
jak twoje niebieskie oczy i uśmiech za milion dolarów!- Czy ja naprawdę powiedziałem seksowe?
Jej usta ułożyły się w
delikatny uśmiech, kiedy zapytała miękko:
-Uśmiech za milion
dolarów?- podniosła brew i przygryzła wargę.
Kiwnąłem, kompletnie
zdekoncentrowany przez to co obecnie robiła. Prawie jakbym wpadł w jakiś trans.
-Po prostu myślę… nie
jestem nawet blisko bycia modelką, która ma wspaniałe ciało…
-Nie mów tak. Jeśli
stanęłabyś koło jednej z tych chudych dziewczyn, wybrałbym ciebie. One mają
tylko kości przykryte skórą, to wszystko.
-Naprawdę?- wydęła wargi,
jednak wiem, że nie zrobiła tego rozmyślnie.
-Tak.- powtórzyłem i
pocałowałem ją w nadal lekko wygięte wargi. –Kocham cie, taką jaką jesteś. Z
resztą popatrz na siebie, zakochałaś się w totalnym kujonie.- mrugnąłem do
niej, zanim nie wybuchneła śmiechem.
-Pewnie, nigdy nie wybrałabym kogoś bardziej perfekcyjnego i idealnego niż
ty!
Oh matko boska… w ogóle… co ja zrobiłem.
+++
Po godzinach chodzenia po Londynie, nie znaleźliśmy sukienki i byliśmy w
drodze do domu London. Obiecałem jej niespodziankę za kilka dni i upewniłem ją
w tym, że będzie miała dobrą sukienkę także na tą okazję. Nawet jeśli rozmiar
nie był dłużej problemem, to oczekiwania London były inne niż te które
zapewniała ta firma. Jakkolwiek głupio by to brzmiało, jednak London nie
znalazła wystarczająco ‘ładnej’ sukienki. Cokolwiek, poznałem jej gust jeszcze
lepiej, podczas kiedy przymierzała ciuchy i pokazywała mi się w nich. Teraz
wiedziałem jaką sukienkę jej kupię.
-Proszę wejdź do środka, pewnie moich rodziców jeszcze nie ma, a nie chce
być sama kiedy mogę być z tobą…- jej słowa sprawiły, że moje serce zabiło
mocniej w piersi, grożąc, że ją rozsadzi.
-Okay skarbie, ale tylko na godzinę.
Pokiwała lekko głową, otwierając drzwi. Kiedy weszliśmy do środka poczułem
zapach pieczonego mięsa i tłuszczu pstrykającego na patelni. London skrzywiała
się i zamknęła za nami drzwi. Nagle usłyszeliśmy głos.
-Scarlet? Jesteś w domu? Czy oni
naprawdę nazywają ją Scarlet? Myślałem, że prosiła, żeby nazywać ją London.
Zawsze…
-Ugh, tak mamo, od kiedy cię to obchodzi?- odpowiedziała London
-Nie mów do matki w ten sposób.- odezwał się męski, głęboki głos. Pewnie
powiedział to jej ojciec, przynajmniej tak myślę.
Moje przepuszczenia okazały się prawdziwe kiedy jej rodzice pojawili się w
przedpokoju, a jej nastrój zmienił się ze złości w udawaną radość. London
naprawdę nie kłamała mówiąc, że jej rodzice grają w fałszywą grę.*
+++
*kiedyś London powiedziała, że jej rodzice udają
przed wszystkimi wspaniałych. Myślę, że oto chodziło autorce ;)
Hi. Jest 17 komentarzy jest i rozdział. Do anonima: zależy mi na
komentarzach ponieważ jestem tylko tłumaczką, nie jest to moja historia, a ja
sama mam naprawdę dużo dodatkowych zajęć. Więc jeśli praktycznie nikt nie czyta
tego tłumaczenia to nie mam po co tłumaczyć ;)
Dzięki wam wszystkim za komentarze uwielbiam je ;) Do następnego. See ya ;)
17 kom= Next :)
Wspaniały 💞
OdpowiedzUsuńCudowny x
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać momentu w którym Harry powie jej prawdę, jestem bardzo ciekawa co zrobi London
genialne:D
OdpowiedzUsuńsuper , czekam na nn (;
OdpowiedzUsuńCudowny czekam na next :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Świetne tłumaczenie. Harry i te jego niespodzianki... :) :) :)
OdpowiedzUsuńWspaniały, miło z jego strony, że tak ją rozpieszcza :)(:
OdpowiedzUsuńCzekam na następny z niecierpliwością ��
OdpowiedzUsuńCo raz blizej zakonczenia! Nie moge sie doczekac M.
OdpowiedzUsuńNext next next please
OdpowiedzUsuńCudowny xxx
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że w następnym się dowie w końcu i da mu wyjasnić wszystko.
OdpowiedzUsuńJej rodzice są dziwni :/
OdpowiedzUsuńGenialny xd
OdpowiedzUsuńPoprosze o następny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńHarry jest przeuroczy...znaczy sie Marcel. Nie wiem jak go nazywac :/ :)
OdpowiedzUsuńświetny, czekam na następny
OdpowiedzUsuńpisz kolejnyyyy ♥
OdpowiedzUsuńKiedy następny ?
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny ?
OdpowiedzUsuńHalo ?
OdpowiedzUsuń?
OdpowiedzUsuń