piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 31




HARRY’S POV:

Nareszcie się skończyło. Powiedzieliśmy dowidzenia profesorom uczącym nas przez ostatni rok matmy i angielskiego, opuściliśmy budynek uniwersytetu. London i ja chcieliśmy iść dziś na miasto, żeby kupić jej sukienkę i mój garnitur. Jej rodziców to nie interesowało dlatego chciałem zrobić coś specjalnego dla niej.

Jechaliśmy razem moim Range Roverem do centrum Londynu, znalazłem miejsce parkingowe niedaleko Oxford Street, co graniczyło z cudem. Chwyciłem rękę London i pociągnąłem w stronę Starbucks’a, żeby szybko kupić coś do picia.

Szliśmy, ja popijając mój smoothie z mango, a ona swoją wiśniową herbatę, wzdłuż ulicy i niezliczonej ilości sklepów. London cierpiała ostatnio na ból głowy, dlatego zdecydowała się na coś ciepłego do picia, mimo że to był naprawdę upalny dzień. Rzadko udawało mi się poruszać po stolicy bez towarzyszących mi ochroniarzy, reporterów i krzyków biegnących za mną fanów. Dobrze było być znów starym, zwyczajnym mną.

-Czujesz się chociaż trochę lepiej?

-Marcel, w ciągu ostatnich pięciu minut spytałeś mnie o to chyba ze dwadzieścia razy.- zachichotała London i wzięła łyka herbaty z kubka.

-Po prostu się o ciebie martwię.- powiedziałem, zarzucając swoją rękę na jej ramiona.

Ponownie posłała mi jej najpiękniejszy uśmiech. –Tak, do soboty będzie dobrze, tak myślę.

Sobota. Czekałem na ten dzień tak długo, że naprawdę ciężko jest mi uwierzyć, że zostały jeszcze tylko dwa dni do momentu w którym London pozna prawdziwego mnie. Tylko moje serce łopotało niepewnie w piersi. Z jednej strony, to w końcu zdejmie ten gówniany ciężar z moich ramion z drugiej cholernie się boje. Kłamstwa się skończą, a ona będzie znała całą prawdę.

Szczerząc się ponownie, pociągnąłem ją do pierwszego sklepu, Gucci. Całkowicie zapomniałem, że London nie kupuje w takich sklepach, więc byłem jedynym który chciał tam wejść. Pamiętam o tym wieczorze kiedy powiedziała mi, że nienawidzi płytkich celebrytów. Prawdopodobnie, to zdanie dotyczyło także ich modowych wyborów.

-Naprawdę musimy tu wchodzić?- jęknęła, wykrzywiając twarz.

-No wiesz, to twój dzień ukończenia szkoły, więc powinnaś być dobrze ubrana.

-Tak ale równie dobrze mogę kupić coś ładnego w normalnym sklepie jak topshop.

-Chciałem, żebyś poczuła się specjalnie…

-Marcel, to że ubiorę niesamowicie drogą sukienkę, nie znaczy, że będę się czuć ‘specjalnie’, twoja dłoń jest dla mnie wystarczająca.- posłała mi uśmiech, praktycznie siłą wyciągając mnie z tego sklepu i ciągnąc do innego.

Jedna rzecz jakiej jestem pewien, to to, że London nie jest jedną z tych panienek, które nie potrafią przestać rozmawiać o torbie Chanel. W zasadzie to mi się podoba. Jest całkowicie inna od dziewczyn z którymi się umawiałem, zanim jej nie poznałem.

+++

-Więc… czy mają inny rozmiar?- wyszeptała London zza zasłony przymierzalni.

Słowa jakimi musiałem odpowiedziałem zraniły moją duszę.

-Nie, skarbie to jedyny rozmiar jaki im został.

-Oh…- usłyszałem jak mruczy, potem zapanowała cisza.

London nie powinna się martwić. Znajdziemy inną sukienkę. Tylko dlatego, że ta jedna nie pasuje a ona naprawdę jej pragnie, to nic będą inne. W topshop są setki sukienek w jej rozmiarze. Tylko dlatego, że ta jedna jest za mała ani o cal nie zbliża nas do końca świata.
Jednak moje myśli odpłynęły kiedy usłyszałem chlipanie. Zmarszczyłem brwi, chciałem się upewnić, że ten dźwięk nie był tylko moim wyobrażeniem, jednak chwilę potem usłyszałem cichy szloch ponownie.

Próbowałem zajrzeć za zasłonę, udało mi się zobaczyć odbicie London w lustrze. Schowała swoją twarz w ręce, podczas gdy sukienka leżała na jej kolanach, ostrożnie tak by się nie zniszczyła.

-Skarbie? Płaczesz?- wyszeptałem próbując nie zwracać na nas uwagi, ponieważ wiedziałem, że to ostatnie czego ona by chciała w tym momencie.

-Proszę Marcel, w-wyjdź…- powiedziała, próbując opanować łzy i unormować oddech.

Teraz widziałem całe pomieszczenie dokładnie, wszedłem do środka i zasłoniłem wejście więc nikt nie mógł nas zobaczyć. Powoli przed nią przykucnąłem i złapałem jej dłonie w moje. Jaj zaczerwienione oczy patrzyły na mnie granatową barwą w smutny sposób. Patrzenie na nie w takim stanie było ciężkie nie do odtworzenia. Tak, wiem, że facet nie powinien tak mówić, ale wiecie co? Pieprzyć to.

-Co się stało, kochanie?- przesunąłem moje okulary z czubka nosa, tak żeby nie spadały. Wciąż były za duże.

-Nic na mnie nie pasuje… po prostu jestem za gruba.

-Co? Żartujesz sobie ze mnie? London skarbie, nie jesteś może patyczakiem ale nigdy w życiu nikt nie powiedziałby, że jesteś gruba. Masz seksowne kształty, które kocham tak bardzo jak twoje niebieskie oczy i uśmiech za milion dolarów!- Czy ja naprawdę powiedziałem seksowe?

Jej usta ułożyły się w delikatny uśmiech, kiedy zapytała miękko:

-Uśmiech za milion dolarów?- podniosła brew i przygryzła wargę.

Kiwnąłem, kompletnie zdekoncentrowany przez to co obecnie robiła. Prawie jakbym wpadł w jakiś trans.

-Po prostu myślę… nie jestem nawet blisko bycia modelką, która ma wspaniałe ciało…

-Nie mów tak. Jeśli stanęłabyś koło jednej z tych chudych dziewczyn, wybrałbym ciebie. One mają tylko kości przykryte skórą, to wszystko.

-Naprawdę?- wydęła wargi, jednak wiem, że nie zrobiła tego rozmyślnie.

-Tak.- powtórzyłem i pocałowałem ją w nadal lekko wygięte wargi. –Kocham cie, taką jaką jesteś. Z resztą popatrz na siebie, zakochałaś się w totalnym kujonie.- mrugnąłem do niej, zanim nie wybuchneła śmiechem.

-Pewnie, nigdy nie wybrałabym kogoś bardziej perfekcyjnego i idealnego niż ty!

Oh matko boska… w ogóle… co ja zrobiłem.

+++

Po godzinach chodzenia po Londynie, nie znaleźliśmy sukienki i byliśmy w drodze do domu London. Obiecałem jej niespodziankę za kilka dni i upewniłem ją w tym, że będzie miała dobrą sukienkę także na tą okazję. Nawet jeśli rozmiar nie był dłużej problemem, to oczekiwania London były inne niż te które zapewniała ta firma. Jakkolwiek głupio by to brzmiało, jednak London nie znalazła wystarczająco ‘ładnej’ sukienki. Cokolwiek, poznałem jej gust jeszcze lepiej, podczas kiedy przymierzała ciuchy i pokazywała mi się w nich. Teraz wiedziałem jaką sukienkę jej kupię.

-Proszę wejdź do środka, pewnie moich rodziców jeszcze nie ma, a nie chce być sama kiedy mogę być z tobą…- jej słowa sprawiły, że moje serce zabiło mocniej w piersi, grożąc, że ją rozsadzi.

-Okay skarbie, ale tylko na godzinę.

Pokiwała lekko głową, otwierając drzwi. Kiedy weszliśmy do środka poczułem zapach pieczonego mięsa i tłuszczu pstrykającego na patelni. London skrzywiała się i zamknęła za nami drzwi. Nagle usłyszeliśmy głos.

-Scarlet? Jesteś w domu? Czy oni naprawdę nazywają ją Scarlet? Myślałem, że prosiła, żeby nazywać ją London. Zawsze…

-Ugh, tak mamo, od kiedy cię to obchodzi?- odpowiedziała London

-Nie mów do matki w ten sposób.- odezwał się męski, głęboki głos. Pewnie powiedział to jej ojciec, przynajmniej tak myślę.

Moje przepuszczenia okazały się prawdziwe kiedy jej rodzice pojawili się w przedpokoju, a jej nastrój zmienił się ze złości w udawaną radość. London naprawdę nie kłamała mówiąc, że jej rodzice grają w fałszywą grę.*

+++

*kiedyś London powiedziała, że jej rodzice udają przed wszystkimi wspaniałych. Myślę, że oto chodziło autorce ;)


Hi. Jest 17 komentarzy jest i rozdział. Do anonima: zależy mi na komentarzach ponieważ jestem tylko tłumaczką, nie jest to moja historia, a ja sama mam naprawdę dużo dodatkowych zajęć. Więc jeśli praktycznie nikt nie czyta tego tłumaczenia to nie mam po co tłumaczyć ;)

Dzięki wam wszystkim za komentarze uwielbiam je ;) Do następnego. See ya ;)

17 kom= Next :)

22 komentarze:

  1. Cudowny x
    Nie mogę się doczekać momentu w którym Harry powie jej prawdę, jestem bardzo ciekawa co zrobi London

    OdpowiedzUsuń
  2. super , czekam na nn (;

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Świetne tłumaczenie. Harry i te jego niespodzianki... :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały, miło z jego strony, że tak ją rozpieszcza :)(:

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na następny z niecierpliwością ��

    OdpowiedzUsuń
  6. Co raz blizej zakonczenia! Nie moge sie doczekac M.

    OdpowiedzUsuń
  7. Next next next please

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieje, że w następnym się dowie w końcu i da mu wyjasnić wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jej rodzice są dziwni :/

    OdpowiedzUsuń
  10. Poprosze o następny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Harry jest przeuroczy...znaczy sie Marcel. Nie wiem jak go nazywac :/ :)

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny, czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  13. pisz kolejnyyyy ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń