poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 3

~London's POV 

Marcel był taki słodki. Nie powiedział nic, ale burza przeszła przez szatnię w sali gimnastycznej. Zaskoczyło mnie to, że nie bałam się z nim rozmawiać, bo byłam najprawdopodobniej najbardziej nieśmiałą dziewczyną w tym budynku. Jego obecność dodawała mi bezpieczeństwa.
Zaśmiałam się delikatnie zanim podążyłam za nim przez mały hol do naszej klasy.

***
Wracałam do domu, gdy zauważyłam czarnego Range Rovera stojącego na parkingu. Nigdy wcześniej nie widziałam tego auta. Zmarszczyłam czoło, gdy zauważyłam chłopaka, który był w środku. Marcel.
Nigdy nie wyglądał na chłopaka, który mógłby jeździć takim samochodem jak to. Ale moje oczy rozszerzyły się, gdy zobaczyłam Jack'a i jego 'gang' zbliżających się do drogiego pojazdu. Zajęło mi kilka chwil, zanim zorientowałam się co oni nieśli w swoich rękach. Kamienie. Otworzyłam usta.
Wiedziałam, że musze pomóc Marcelowi, bo on był zbyt nieśmiały, ale ja byłam, jak powiedziałam, najbardziej nieśmiałą dziewczyną na uniwersytecie, a oni mogliby mnie pokonać, tak że nie mogłabym oddychać. Moje kroki były niepewne i zawahałam się czy krzyknąć do Marcela, by zauważył tych chłopaków.

~Harry's POV

Wrzuciłem mój plecak do bagażnika i szedłem do drzwi od strony kierowcy, gdy znienacka zobaczyłem tą dziewczynę w odbiciu szyb samochodu. Miała przestraszony wyraz twarzy.  Uśmiechnąłem się w myślach. Wiedziałem, że ona nigdy nie miała chłopaka, możliwe więc, że coś do mnie czuła.
Skoncentrowałem moje oczy na klamce gdy otwierałem drzwi, ale moje ruchy zostały przerwane przez czyjś krzyk. Zmarszczyłem brwi, spoglądając na dziewczynę. London, to ona krzyczała. Jej oczy były szeroko otwarte, patrzące na coś za mną.
Kilka sekund później zostałem zasypany deszczem kamieni.
-Kurwa! -przekląłem, rozglądając się aby zobaczyć sześciu chłopaków, rzucających kamienie w moje auto.
Mogę się założyć, że ich rodzice nie mieli wystarczająco pieniędzy na połowę ceny, którą ja zapłaciłem. Zagotowało się we mnie jak zacisnąłem zęby. Byłem świadomy, że mogłem kupić sobie inny, ale ten był moim ulubionym i był to pierwszy samochód, który sobie sam kupiłem. Range Rover Sport w kolorze czarnym i srebrnym.
-Aww spójrzcie, frajer się denerwuje! -kilka z nich krzyknęło, rzucając kamienie, które powinny uderzyć mnie w twarz, ale przechyliłem głowę w bok, tak że uderzały w okna samochodu.
-Przestańcie! -usłyszałem jak ktoś mówi, choć to było raczej szepnięcie.
Zaskoczyłoby mnie, gdyby oni to kiedykolwiek usłyszeli. Mój wzrok powędrował do dziewczyny. To była London, stała tam niespokojnie. Woah, może to nie był dobry pomysł, żeby powiedzieć sześciu chłopakom, którzy byli prawdopodobnie 'gangiem' na uniwersytecie, aby przestali wykonywać swoją 'pasje'. Byłem nawet zaskoczony, że posunęli się tak daleko, bo oni uważali mnie za naprawdę głupiego.
-Przestań Jack! - wykrzyczała.
Jej głos był bardziej skuteczny tym razem. Oczy każdego zwróciły się na nią, podczas gdy ona przełykała ślinę.
-Lepiej żebyś poszła. -wyszeptałem, ale każdy to usłyszał.
-Aww spójrzcie na nią, próbuje bronić swojego ciotowatego przyjaciela! -stwierdził jeden z nich, zgaduję, że to był Jack, bo London tak go nazwała.
-Nie jesteśmy przyjaciółmi! -przerwałem ich rozmowę, zerkając na London, która ciągle była zaszokowana.

~London's Pov

Co?
'Nie jesteśmy przyjaciółmi.' To chyba najgorsze słowa jakie ktoś do mnie kiedykolwiek powiedział, albo powinnam powiedzieć... o mnie.
Byłam prześladowana codziennie, ale to naprawdę mnie zraniło. Wiedziałam, że my ledwo co się poznaliśmy, ale jak odpychająco on to powiedział. Poczułam się jak nic. Tak, jak nic, które nie należy do tego świata. Próbowałam ukryć łzy, ale napięcie sytuacji działało na moje nerwy i czułam się tak źle.
Użyłam całej mojej odwagi by pomóc Marcelowi, a on zrobił wszystko odrzucając mnie.
Chciałam zostawić ich samych. Wydawało się, że nie potrzebuje albo nie docenia mojej pomocy. Ale moje ciało zostało pociągnięte do tyłu, przed kogoś.
-Jesteś małym gównem. No dalej, powiedz to, powiedz, że jesteś gównem. No mów! -ktoś krzyczał prosto do mojego ucha.
Łzy spadały z moich oczu. Miał racje... Byłam gównem i nikim, którego nikt nie chciał. Moje dzieciństwo było naprawdę okropne dla mnie, ponieważ moi rodzice pracowali każdego dnia, nawet w weekendy. Byli zabiegani w ich spółkach, więc byłam sama, wychowywana przez nianie. Znęcanie pojawiło się w moim życiu od 4 klasy i trwało do teraz. Czułam się samotna i tylko marnowałam miejsce. Myślałam, że w końcu znalazłam przyjaciela, ale nawet frajer nie chciał się ze mną przyjaźnić. Nigdy nie znałam tego uczucia, gdy ma się najlepszego przyjaciela. Nigdy takiego nie miałam. Ale moje nadzieje się nie spełniły, a obawy spotkały mnie.
-POWIEDZ TO! -powiedział głośniej.
Wiedziałam, że to był Jack.
-Jestem gównem. -wyszeptałam z mokrymi oczami i drżącymi ustami.

~Harry's POV

Ci chłopcy byli naprawdę niegrzeczni wobec London. Nie zrobiła nic złego. Po prostu była tutaj, prosząc ich by przestali. Nie wiem, dlaczego ona płacze, mam na myśli, że kim ona była? Mięczakiem? Daj spokój mój samochód był zdemolowany, a jedyna rzeczą, którą ona zrobiła było płakanie. Łzy nie rozwiążą  problemu.
-Jestem gównem. -wyszeptała, a łzy spadały po jej policzku.
 Moje bicie serca spowodowało, że pierś zaczęła lekko drgać. Nie miałem tego uczucia przez długi czas. Połknąłem gule, która była w moim gardle, jak zobaczyłem, jak London walczy ze swoimi myślami. O czym ona myśli?
To był pierwszy raz, kiedy martwiłem się o kogoś. Co więcej... nagle wszystko co chciałem wiedzieć, to co sprawiło, że ona płacze...
Chłopaki potrząsnęli nią brutalnie. Współczułem jej.
Nie współczułem nikomu odkąd byłem w Ghanie, w Afryce. Tego dnia byliśmy w szpitalu, widząc wszystkie biedne dzieci z chorobami, które można łatwo wyleczyć, ale nie mieli wystarczająco pieniędzy na leki. To był ostatni dzień, gdzie pamiętam, że czułem współczucie... teraz to uczucie powróciło.
Uświadomiłem sobie także, że London mi pomogła.
Kurwa, co ty zrobiłeś Styles?! Spytałem siebie. Byłem wściekły.
-Puść ją! -wykrzyknąłem nagle.
Załzawione oczy London spotkały się z moimi po raz kolejny, zanim chłopak uderzył ja w twarz.
-Zamknij się. -Jack powiedział do mnie. -Powiedz, że jesteś kurwą, no mów. -jego uwaga wróciła znowu do London.
Miałem dosyć.
Upuściłem moje okulary na ziemię, udając że nic nie widzę.
-Uhm chłopaki, widzicie moje okulary? - rozglądałem się wkoło.
Roześmiali się.
-Spójrz, hahah, frajer! To nasza szansa, dajmy mu jego okulary z powrotem. Może mu się spodobają, albo nie. -wiedziałem, że będą sobie robić żarty z mojej niezdarności, podczas gdy jeden z nich podszedł bliżej.
Musiałem przyznać, ze wyglądał jak Niall. Blond włosy, niebieskie oczy, ale on był wyższy od mojego irlandzkiego przyjaciela.
Zanim mnie uderzył, kopnąłem go w intymne miejsce. Pięścią walnąłem go w twarz, która zaczęła krwawić. Inni chłopaki zauważyli to i przygotowałem się na uderzenia. Ale póki co, nie było trudno powalić ich na ziemię.
Duże usta, ale nic poza tym...
Teraz przyszła kolej na Jack'a. Podniosłem pięść, jak chwycił mnie za nadgarstek, puszczając dziewczynę, która teraz leżała na ziemi pomiędzy nami. Myślałem, że to już koniec, gdy jego kostki spotkały mój nos. Mogłem poczuć że leci z niego krew, podczas gdy próbowałem mu oddać.
Ale Jack krzyknął głośno, łapiąc się za krocze kiedy się schylał. Ścisnął  oczy zamknięte z bólu.
-Pieprz się kurwo! -krzyknął i zorientowałem się, że to London kopnęła go w jaja.
Potknął się, przeklinając zanim jego przyjaciele podążyli za nim.
-To jeszcze nie koniec! -krzyknął znikając z mojego pola widzenia.
Wow, nigdy nie pomyślałem, że to będzie takie łatwe?
Schyliłem się nad dziewczyną, wciąż leżała na ziemi, ze łzami w oczach. Uśmiechnąłem się delikatnie, oferując jej moją rękę. Przyjęła ją i pomogłem jej stanąć.
-Twój nos krwawi Marcel. -poinformowała mnie. -Dziękuję. - dodała.
Moje oczy powędrowały na ziemię, gdy powiedziałem kilka słów, których nie mówiłem przez pewien czas.
-Nie, to ja dziękuję. -uśmiechnąłem się blado. Ta dziewczyna sprawiała, że zachowywałem się inaczej.
Może ona być jednak dobrym przyjacielem.

****
Cześć! Jak rozdział?? Starałam się przetłumaczyć na dziś i się udało! ;p Mam nadzieję, że się podoba ;)
Bardzo Wam dziękuję za wszystkie wejścia i komentarze, to wiele dla mnie znaczy ;*
Och co ja miałam napisać jeszcze... Ach tak xd następny rozdział albo czwartek albo piątek xd ale teraz sobie pomyślałam, że chyba zrobie tak, że w tym tygodniu będą 2 rozdziały zamiast poniedziałku, bo weekend mam zawalony xd ale jeszcze zobaczę ;p
Do czwartku! <3

5 komentarzy:

  1. Rozdział REWELACYJNY bez dwóch zdań aww Marcel + London <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Możesz mi powiedzieć CZEMU, NO CZEMU mi nie powiedziałaś, ze jest nowy rozdział?????? Ty nawet nie wiesz z jaką niecierpliwością na to czekam!! Noo!!!
    Czytam to z większą przyjemnością niż nowe rozdziały danger's back'a! ;)
    Szczerze.

    A co do tego, to się rozkręca. Super, podoba mi się *.*

    asdfsgds

    I czemu masz TAK MAŁO wejść i KOMENTARZY??

    @couldabeenthe1

    OdpowiedzUsuń
  3. Akcja coraz bardziej się rozwija :D
    Cudowne tłumaczenie :3
    @HiMyHarry

    OdpowiedzUsuń