niedziela, 12 października 2014

Rozdział 23

Enjoy x
_________________________________________________________________________________

Rozdział 23

Harry’s POV:

Tydzień. Minął cały tydzień odkąd nie rozmawiałem z London, dobrze jeśli mógłbym liczyć na wiadomość w której poinformowałaby co nasz nauczyciel sądzi o naszym projekcie. Od tego wieczoru, nie pojawiłem się więcej w szkole. Było wystarczająco źle, bez kontaktu z czarnowłosą, błękitnooką dziewczyną,  bez widzenia jej codziennie i bez wiadomości, że nie chce ze mną rozmawiać. Próbowałem się zmusić aby o niej nie myśleć… przynajmniej nie do dnia… wyjawienia prawdy. Może coś takiego zdarzyło się już wcześniej… jednak po raz pierwszy dzisiaj z taką niecierpliwością czekałem na ‘Best song ever’ i musiałem przyznać, że od czasu ‘What makes you beautiful’ nic nie czyniło mnie tak podekscytowanym.

-Co stało się z twoimi rękoma?- spytała Lou, wskazując na poranione dłonie.

-Oh, właściwie nic takiego. Jest porządku.- uspokoiłem ją i usiadłem na krześle naprzeciw niej.

Natychmiast, przeciągnęła palcami przez moje włosy, targając je na różne strony. Koncentrując się, przygryzła wargę jednocześnie marszcząc brwi, chwile potem miała na powrót neutralną minę.

-Dobrze, więc- wzruszyła ramionami – dziś robimy z Ciebie kujona? –uśmiechnęła się delikatnie, podnosząc kąciki ust.

-Taa. Zgaduje, że tak.- odpowiedziałem ledwo powstrzymując się od nerwowego przygryzienia wargi.

Nie mogłem się doczekać aby później obejrzeć teledysk trzymając go przed nosem London, oficjalnie zapraszając ją na randkę. To był mój plan, jednak tak na prawdę nie wiedziałem czy nie powinienem zaprosić jej wcześniej… przecież prawda jest dla niej zupełnie nie oczekiwana… Tak wiem to jest to czego chciałem, jednak nie chce jej przestraszyć jak jakiś totalny dupek, który tylko udawał jej przyjaciela kujona. Na szczęście miałem jeszcze mniej więcej cztery tygodnie.
-Dobrze Harry, zróbmy z Ciebie kujona.

Po raz setny, za co?

***

-Dobrze, Harry. Cieszę się, że Ci się podoba.- powiedział reżyser z ulgą, przestępując z jednej nogi na drugą.

Oddałem mu z powrotem scenariusz i uśmiechnąłem się grzecznie. W międzyczasie zamieniłem się w Marcela ubierając znaczące, wielkie okulary, dużo gorsze niż te które dostałem od Simona kilka tygodni temu. Moje włosy były znów nażelowane jak zwykle kiedy byłem kujonem,  tylko Lou robiła to lepiej niż ja sam. Nawet moje ubrania przypominały kim znów jestem.

Pierwsza scena trwała kilka minut. To był pierwszy raz, kiedy byłem podekscytowany.
Chciałem zrobić to perfekcyjnie, wiec nie mogłem grać fałszywie. To był też pierwszy raz kiedy ja i chłopcy musieliśmy być trochę jak profesjonalni aktorzy. Dla nas-prawdziwe wyzwanie.

-Haha, gościu,- mogłem stwierdzić, że to jeden z moich kumpli tylko po akcencie, to musiał być Niall. Miał schowaną twarz pod rodzajem jakiejś dziwnej maski, patrzył wprost na mnie.

-Yeah, wygląda fajnie co nie?- zażartowałem i prawie zapomniałem, że chłopcy wiedzą o wszystkich rzeczach związanych z Marcelem.

-Więc teraz tak wyglądasz przez większość czasu? – Niall podniósł brwi w śmieszny sposób i popatrzył na mnie z rozbawieniem niedowierzając. Przewróciłem oczami. Od kiedy fani zaczęli nazywać jego irlandzki akcent słodkim, nie mógł sobie odpuścić aby go nie używać.

-Taa. Przed tobą Marcel.- w moim głosie było trochę użalania się ale także dało się się usłyszeć dumę.

-Wyglądasz świetnie.- poklepał mnie po ramieniu. –Jestem prawie gotowy, czekam jeszcze tylko aż Lou znajdzie lakier do włosów, powiedziała, że potrzebuje go do zrobienia czuba, no wiesz.- to co powiedział rozśmieszyło mnie, ponieważ nie byłem sam który ma tonę klejącego sprayu we włosach.

Pojedynczy ruch moich lśniących, perfekcyjnie ułożonych włosów był potrzebny wcześniej żeby zauważył z czego się śmieje. Jednak on już śmiał się głośniej patrząc jak Lou po drugiej stronie pokoju poszukuje lakieru, rzucił się przez całe pomieszczenie na pomoc, tak aby być gotowym na rozpoczęcie nagrywania.

-Dobra, tu jest.- mruknął nieobecnie zbliżając się do małej torby naszej stylistki. –Pewnie go stąd zapomniała, kiedy układała to monstrualne coś na twojej głowie.- parsknął Niall.

-To mógł być powód, Panie Horan.- powiedziałem zarozumiale, używając aroganckiego tonu, wciskając okulary w moją twarz, starając się wyglądać wyjątkowo inteligentnie.

Niall natychmiast zaczął się histerycznie śmiać, ściskając swój brzuch. Nie było nic prostszego niż rozśmieszenie go. Wszyscy dobrze się z nim bawili. Nagle jego komórka zadzwoniła w kieszeni jego niebieskich jeansów, cisza zaskoczyła nas nagle gdy odbierał telefon.

-Ashtoooon, jak się masz kumplu?- Niall dał mi krótki znak, ze wróci do Lou, kiwnąłem w odpowiedzi, cicho chichocząc.

***

Później kiedy Liam, Zayn i ja mieliśmy nasze sceny skończone, powinniśmy się wymienić z Louisem i Niallem. Jednak najpierw chcieliśmy nagrać sceny grupowe, więc dwóch nie mogło być jeszcze ucharakteryzowanych. To był wielki bałagan, jednak z jakichś niewytłumaczalnych powodów podobał mi się.

Moje myśli z powrotem wędrowały do dnia w którym siedziałem masturbując się w łazience London, desperacko próbując pozbyć się wybrzuszenia z moich spodni. Mogłem poczuć jak moje policzki zaczynają się czerwienić, przygryzłem wargę, przejeżdżając językiem po zębach. Tak wiem, to było dziwne i zawstydzające w tym samym momencie. Jednakże było w tym także coś ekscytującego, ponieważ po raz pierwszy zauważyłem jaki naprawdę London ma na mnie efekt.

-Maaarceel.- usłyszałem wołający głos.

To był Liam, czy raczej powinienem powiedzieć totalny dziwak? Musiałem przysiąść na chwile na krześle na którym wcześniej siedziałem i jeszcze raz przyjrzeć się mojemu kumplowi wskakującemu do pokoju. Od góry do dołu, był ubrany w sportowe ubrania. Miał tleniono-blond perukę na głowie, mieszającą się z różową opaską, podchodził do mnie tańcząc. Bezpośrednio za nim szła… kobieta…
                    
Nie…niemożliwe!

-ZAYN?- zdecydowanie miałem duże trudności aby powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem.

Zayn zmienił się całkowicie w kobietę, i musze to przyznać, wcale nie wyglądał źle. Jego tatuaże zostały przykryte warstwą makijażu, ubraną miał czarna spódnice, plus białą bluzkę i wysokie niebieskie szpilki. Oczywiście miał problemy, żeby poprawnie w nich chodzić. Zachichotał jak dziewczyna, zaczynając grać w moją grę.

-HARRY?- powiedział zdumiony, przyjmując typowo kobiecą pozę, zatykając dłońmi usta i chwiejąc się w niebotycznie wysokich butach.

-Nie. Jestem Marcel.- poprawiłem go, podnosząc na nosie okulary.

-Dobrze wiec, jestem Weronika.- powiedział uwodzicielsko, zmieniając sytuację na jeszcze bardziej zabawną. –Wiesz w zasadzie, lubie kujonów… są tacy… jak to powiedzieć… niezwykli.- powiedział pomiędzy dziwnymi grymasami, które przybrały formę flirtu. Kładąc nacisk na ostatnie słowo.

Zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, drzwi otworzyły się.

-Yeah, zadzwonię potem, pa Ash- wymamrotał Niall do telefonu, następnie schował go z powrotem do kieszeni niebieskich jeansów, zwracając na nas swoją uwagę.

-Wow, spójrzcie na to… kujon, dziwak i transwestyta, gdzie ja jestem?

Jeszcze raz, odpowiedź przerwał Louis wchodzący do pokoju. Zgaduje, że rozmawiał przez telefon z Eleanor. Mam nadzieje, że nie czuje się winna, to nie był jej błąd, tylko mój.

Louis także pokazał swoje rozbawienie, zarzucił rękę na ramiona Nialla stając naprzeciwko nas trzech.

-Dobrze chłopcy, ale wiecie że będziecie wyglądali lepiej i zabawniej niż ktokolwiek inny, prawda Niall?- Louis podniósł brew, chichocząc i spoglądając na Nialla, który miał ręce skrzyżowane na klatce piersiowej.

-Pewnie, Jonny i Harvey w drodze.- uśmiechnął się wyzywająco.


-Okay chłopcy, zobaczmy kto jest najlepszym aktorem. – założyłem ręce na ramiona kumpli obok mnie i ruszyliśmy do przodu. 

_________________________________________________________________________________

Hi :) Przepraszam za tak długą przerwę. Rozdziały od teraz powinny zacząć pojawiać się regularnie. Jako, że na blogu długo nic się nie działo potrzebuję sprawdzić czy ktokolwiek jeszcze czyta to tłumaczenie następny rozdział pojawi się po 10 komentarzach.
NIE LICZĘ KOMENTARZY DODANYCH MINUTA PO MINUCIE, TEGO SAMEGO DNIA PRZEZ ANONIM.

10 komentarzy: