London’s POV:
Moje serce prawie przestało bić. Czułam zaskakująco silne
ramie Marcela, wokół mnie. Jego słowa zapadły się w moich myślach, udając się
prosto do serca. Popatrzyłam niewyraźnym wzrokiem w jego oczy, które po raz
pierwszy nie były zasłonięte wielkimi okularami, tak, że wreszcie mogłam
patrzeć w jego piękne zielone oczy, bez przeszkód. Jego włosy jak zawsze były
nażelowane i odgarnięte prosto do tyłu, co pozwalało mi oglądać jego twarz.
Zatrzymałam się na moment… Czy mówił
prawdę ?Czy tylko żartował z Eleanor chowającą się gdzieś koło nas?
Jednej rzeczy byłam pewna, był zdenerwowany. Mogłam to
poznać po jego oczach i żuciu przez niego swojej dolnej wargi. Język jego ciała
mówił mi… Ale nie mogłam w to uwierzyć. To się stało zbyt szybko, jak w jednej
z tych złych książek. Nie mógł się we
mnie zakochać… czy mógł? Właściwie, to ja byłam tą, która się zakochała w
nieśmiałym, i w tym samym czasie wesołym kujonie… Wiedziałam najlepiej, jak
szybko można polubić jakąś osobę, bardziej niż jak tylko przyjaciela.
‘Eleanor nie jest moją
dziewczyną’
-Kłamiesz!- słowa szybko wyszły z moich ust, nie
zastanawiając się nad konsekwencjami.
Dotyk jego ramienia zniknął natychmiast i nagle okazało się,
że pragnęłam żeby ten dotyk wrócił. Nawet w tej trudnej i stresującej sytuacji,
on dał rade zachować spokój, nawet jeśli wiedział, że to on jest powodem mojej
wściekłości… a może byłam wkurzona na samą siebie? Ledwo wiedziałam co czułam…
moje myśli tworzyły totalny bałagan.
Marcel grzebał w ranach na swoich rękach, wyciągał
pojedyncze kawałki szkła, patrząc na otwory które powstały.
‘Czy wiesz jak to jest
czuć miłość? I jedynym czego potrzebujesz jest widok tej osoby, a wtedy czujesz
jak brzuch obraca ci się w kółko?’
-Tak to dla ciebie wygląda?
Myślisz, że mógłbym zrobić to wszystko, ponieważ chciałem cię okłamać?-
bolało mnie słuchanie tych słów z jego ust, jednak w tym samym czasie moja
skóra zaczęła mrowić i moje serce biło szybciej z każdym jego słowem. –Jeśli
jesteś zaskoczona, to tak naprawdę wcale mnie nie znasz, London, mógłbym zrobić
dla ciebie więcej niż złapać jakieś rany… ale zgaduje, że ty nigdy się tego nie
dowiesz!- Powinnam być wdzięczna za te
słowa, czy znów zacząć płakać? Po tym wszystkim, to zabrzmiało jak
pożegnanie, jestem tego pewna.
Moje podejrzenie zostało potwierdzone, kiedy on podniósł
się, jednocześnie obracając się twarzą do mnie. Moje oczy oceniły kamizelkę
która na nim wisiała, jego brązowe spodnie, które kończyły się zaraz przed
kolanami i wtedy zobaczyłam jego buty, były one przeciwieństwem tego co zwykle
nosił. Nawet jeśli, wcześniej czułam się źle, musiałam nieco zachichotać.
Chucks.* w ogóle nie pasowały do stylu Marcela. Buty, jego naga twarz, to bło
tak jakby zupełnie inna osoba stała przede mną…
‘Czasami… nie możesz
powiedzieć osobie którą kochasz, kim naprawdę jesteś. To może ją przestraszyć
albo oddalić od ciebie… Jestem jednym z tych frajerów, którzy nie mówią tej
którą kochają… kim są… ponieważ nie chcą stracić tej osoby… Chce żeby ta osoba
była przy mnie.’
-Eleanor nie jest dla mnie nikim więcej jak wieloletnią
przyjaciółką. Możesz mi nie wierzyć, w porządku, jednak chce ci tylko
powiedzieć, że nie spotykałem się z nikim jak ty wcześniej, z kimś kto nie dba
o wygląd… To jest powód, dlaczego jestem tak bardzo zawiedziony, że pomyślałaś,
że może być coś pomiędzy mną i Eleanor, tylko dlatego, że ‘tak to wyglądało’-
moje serce ponownie połamało się na miliony kawałeczków. Nie wiedziałem, że
Marcel myśli o mnie w ten sposób. Mniej, nie wiedziałam, że to był powód przez
który mnie lubił… i może nawet… kochał.
-Marcel, ja…ja- nie wiedziałam co właściwie chciałam
powiedzieć.
-Nie! Nawet nie próbuj! Po prostu naucz się dostrzegać nie
tylko te złe rzeczy we wszystkim.-był zdenerwowany i skrzywiony kiedy mocno
zaciskał pięści.
Najwidoczniej, w jego skórze pozostało jeszcze kilka
odłamków szkła. Pierwszy raz tego wieczora, postawiłam swoje stopy na trawie i
spuściłam ręce wzdłuż boków. Nie chciałam pozwolić mu odejść, dopuścić do tego
by samotnie powiedział coś, co jeszcze bardziej mnie zrani.
-Nie Marcel, ja…- mój głos cichł, kiedy złość w jego oczach
wzrastała.
-Co? Co chcesz powiedzieć?- zacisnął zęby, to był gest
którego nie zrobił nigdy wcześniej.
To był całkowity kontrast do tego jak się ubierał. To
pasowało do jego butów i twarzy wolnej od okularów, tak, ale nie do reszty, do
przylizanych włosów i workowatych spodni. Nie znałam tej jego strony, ale też
wcześniej nie było sytuacji takiej jak ta. Ten Marcel, nie chciałam się z nim
kłócić, ponieważ to nie miało sensu. Był zły bo nie przyznałam się, że go
kocham? Czy dlatego, że przepuszczałam, że jest w związku z Eleanor? Wszystko
działo się bardzo szybko i było mocno skomplikowane. Nawet jeśli nigdy nie
zakochałam się w kimś w tak krótkim czasie… właściwie nigdy wcześniej się w
nikim nie zakochałam.
-Przepraszam- wyszeptałam, czując jak kolejne łzy przesuwają
się w dół po moim mokrym już policzku.
-Ale… dlaczego mi nie wierzysz, London! Dlaczego?-
desperacko oczekiwał odpowiedzi, dobrze to rozumiałam, czułam ten sam bodziec,
jednak na razie nie wiedziałam jaka jest moja odpowiedź.
-Nie wiem… Marcel, ja naprawdę nie wiem- moje zalane łzami
oczy, znów skupiły się na trawie, podczas kiedy nerwowo ściskałam swoje palce.
Jednak, to szybko odciągnęło moją uwagę od chłopaka stojącego naprzeciw mnie.
-Więc dam ci czas żeby pomyśleć… pomyśleć o tym czego chcesz
i pamiętaj co ci powiedziałem i nadal nie otrzymałem odpowiedzi.- jego głos
delikatnie się załamał zanim nie obrócił się i nie odszedł.
Chciałam do niego podbiec, sprawić by wrócił, przytulić go,
wciągnąć jego zapach i po prostu powiedzieć mu, że czuje to samo. Skąd pochodzi
moja zazdrość, ból który otoczył moje serce niszcząc je i łamiąc? Skąd jest?
Z mojej miłości do niego.
‘London, kocham cie i
nie chce żebyś mnie zostawiła.’
Jakkolwiek, to on jest tym który mnie zostawił.
Hi J Jak tam? Jak podoba wam się rozdział? Dzięki za
wszystkie komentarze. Autorka opowiadania ma do was pytanie: Jaki macie pomysł
na shipowe imię London i Marcela/Harrego ?
na london i marcela to nw np Malon a london i hazze to np larry hahha nw no np Lorry :) a tak poza tym to rozdział super kochanie :) przekaż to jej :)
OdpowiedzUsuńJa chcę żeby już byli razem!!!!!
OdpowiedzUsuńGenialny !!' Czekam nn ;*
OdpowiedzUsuńXoxo @JustynaJanik3
Wspaniały... o matko, oni muszę być razem. Dodaj szybciutko następny, bo nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńLoMaHa xD kocham to ;**
OdpowiedzUsuńlarcell XDD
OdpowiedzUsuńLuoeh x
super, może Lorryn ;D
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział??? :)
OdpowiedzUsuńDziś ;)
Usuń