niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 18

Kurwa!

Jedyna pozytywną rzeczą w ubraniach frajerów było to, że mogłem ukryć moje wybrzuszenie koszulą. London naprawdę, miała na mnie... taki intensywny wpływ? Szczerze, minęło dużo czasu odkąd miałem ranną erekcje ostatnio... i co najmniej to nie dziewczyna była tego powodem. Pewnie to był pornol, albo jakiś gorący sen, ale to było długi czas temu, jak powiedziałem, widok tyłka spowodował to coś.

Dźwięk zamykania przegrody wrócił mnie do rzeczywistości, gdy London zamknęła lodówkę i odwróciła się. Położyłem moja rękę na kolanach, jako podwójne zabezpieczenie.

-Masz. -widok ręki London wokół banana, nie sprawiało, że sytuacja była dla mnie łatwiejsza.

-Dziękuję. -podziękowałem, biorąc banana w wolną rękę i wymusiłem uśmiech na ustach.

Miałem ochotę uciec z krzykiem. Ale zamiast tego, musiałem zrobić coś, by pozbyć się tego czegoś. Kiedy się upewniłem, że London usiadła i nikt nie mógł zobaczyć mojego wybrzuszenia, zacząłem obierać mojego banana trzęsącymi rękami. Nerwowo zagryzłem wargi i popychałem moje okulary na nosie co 10 sekund.

-Wszystko dobrze z tobą? - zapytała zaskoczona, patrząc na mnie pytająco.

-Wszy-wszystko dobrze! -starałem się być spokojny, ponieważ mój instynkt mężczyzny bił na alarm, a mi najbardziej podobałoby się skakanie po London.

Boże! Styles o czym ty myślisz?! Przestań!

Boże, muszę coś zrobić!

Natychmiast skończyłem banana.

-Chciałam ci jeszcze raz podziękować Marcel, byłeś tu wczoraj ze mną. I może miałeś trochę racji, celebryci nie muszą być aroganccy, jak to wcześniej myślałam. Harry Styles rzeczywiście ukazał mi to wczoraj. Bez niego mogłam prawdopodobnie w ogóle nie wyjść stamtąd. Możesz mu za to podziękować, ponieważ teraz rozumiem cię trochę lepiej. -Co? Pewnie London, podziękuję sobie za to, że cię... ale hej, właśnie dostałem kilka gorszych problemów.

-Jeśli będę mógł. -zażartowałem, a to wywołało u niej śmiech. Tak bardzo kochałem jej śmiech. -M-mogę skorzystać z-z łazie-enki? -spytałem jej drżącym głosem. Muszę stąd wyjść, a ty musisz szybko zniknąć. Pomyślałem, myśląc o moim przyjacielu, który zrobił ze mnie idiotę.

-Jasne, toaleta jest na piętrze, drugie drzwi po prawo. -O Boże, tak blisko kuchni? Kurwa.

Miałem tylko nadzieje, że London nie zacznie pilnować mnie, aby sprawdzić czy trafiłem.

Natychmiast zeskoczyłem ze stołka i praktycznie pobiegłem do holu. Szybko znalazłem łazienkę i zamknąłem za sobą drzwi. Szaleńczo rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu chusteczek. Papier toaletowy tez może być. Tak szybko jak było to możliwe, upewniłem się, że zarówno sądzi oraz London, jeśli chciałaby przyjść z pomysłem patrzenia przez dziurkę do klucza, nie zobaczą mnie. Kiedy byłem wystarczająco pewny, puściłem moje frajerskie spodnie, tak że okrążyły kostki. Tak samo moje bokserki.

Cholera, potrzebuję coś śliskiego.  Z kilku powodów, moje myśli wywołały chichot. W łazience znalazłem co szukałem i rozprowadziłem trochę na moją rękę.

Teraz albo nigdy!

London mnie.. naprawdę.. twardo. Ująłem mój najlepszy kawałek i zacząłem powoli poruszać ręką w górę i dół. Potem coraz szybciej i szybciej... Pośród przyjemności w moich fantazjach, nagle usłyszałem głos głównego bohatera.

-Marcel? Wszystko w porządku? -kurwa! Kurwa! Kurwa!

-Ta-ak, uh, ja, wszy-wszystko dobrze! -powiedziałem przez jęki.

-Okay. Po prostu usłyszałam dziwne dźwięki. - O Boże!

-Taaa, uh, em.. myślę, że toaleta jest uszkodzona, ale chcę sie tego pozbyć, nie maa-martw się. -skłamałem.

-Ale czemu wydawałeś takie dziwne dźwięki? -Nie, nie teraz... O Jezu Chryste!

Głos London dał mi orgazm. I nawet musiałem zakryć moje usta, aby nie wypełnić całego domu moim jękiem. London pytała mnie niezliczoną ilość razy, czy wszystko jest ok i kiedy w końcu odzyskałem regularny oddech, odpowiedziałem.

-Ja.. to nie jest takie proste jak myślisz, że jest. Muszę zająć się spłuczką od wc, nie martw się.

-Okay, po prostu chciałam upewnić się, że wszystko jest w porządku. -Gdy jej kroki zniknęły w kuchni, sprzątnąłem bałagan, który zrobiłem, wrzucając wszystko do kosza.

Podczas mycia rąk, zauważyłem, że moje policzki były czerwone jak pomidory. Desperacko próbowałem je ochłodzić zimna wodą, ale to nie pomagało. No cóż, muszę się pokazać London właśnie tak, jak teraz wyglądam. może niczego nie zauważy.

Po raz kolejny rozejrzałem sie po łazience, aby się upewnić. Okay wszystko czyste. 

W kuchni spotkałem moją przyjaciółkę i spytałem czy pomóc jej wyczyścić naczynia. Na szczęście nie rozmawialiśmy poprzedniej sytuacji znowu.

-Nie musisz Marcel, właśnie skończyłam. -uśmiechnęła się do mnie gdy schylała się do zmywarki... Dzięki Boże, poszedłem do łazienki wcześniej, inaczej miałbym teraz większy problem. 

****

Po wywiadzie Louis, Eleanor i ja zdecydowaliśmy się pojechać do mojego domu, zamówić sobie coś do jedzenia. Naprawdę chciałem coś fantazyjnego, tajskiego lub chińskiego. Makaron, tak makaron będzie świetny. El z Louisem usiedli na wielkiej kanapie w salonie, podczas gdy ja zamawiałem dla nas jedzenie z chińskiej restauracji.

-Styles, chodź tu. -zawołała mnie dziewczyna Louisa, gdy się rozłączyłem. -Louis powiedział mi coś o tobie, mała papużko.

Nie daruję ci Louis. 

Przesłałem mojemu przyjacielowi zabójcze spojrzenie. On wzruszył ramionami i objął Eleonor. Zdecydowałem, żeby po tym pracowitym dniu, wziąć prysznic, dlatego skierowałem się do łazienki. Jakie wydarzenia działy się w tej okolicy. Uśmiechnąłem się i lekko zarumieniłem. Zanim wyszedłem spod prysznica, dzwonek zadzwonił do drzwi. I pomyślałem o krzyczącej El jak bardzo jest głodna… ale ja tylko chciałem wziąć szybki prysznic i zjeść mój nadal ciepły makaron.

Eleanor’s POV:

Byłam bardzo głodna dlatego najszybciej jak to możliwe udałam się w kierunku drzwi. Jednak, kiedy je otworzyłam, nie zobaczyłam dostawcy stojącego za drzwiami, ale młodą dziewczynę z niebieskimi oczyma i brązowymi włosami, która nerwowo przygryzała swoją wargę.

-Nie jesteś dostawcą.- Powiedziałam zawiedziona, marszcząc brwi.

-Nie, jestem London, Scarlet-London. -Ona brzmi jak James Bond.

Nazywam się Bond, James Bond. Zachichotałam do moich głupich myśli. Ona wyglądała na miłą dziewczynę.

-Więc, jesteś nową miłością Harrego ? -zapytałam

London spojrzała na mnie obojętnie. Jej niebieskie oczy błyszczały, kiedy wypuściła wargę spomiędzy zębów.

-No przestań. Nie bądź nieśmiała, jestem Eleonor! -uśmiechnęłam się uprzejmie

Nareszcie zdobyła się na powiedzenie czegoś… nawet jeśli jej głos był cichy i drżący.

-K-kim jest Harry?

*Eleonor nazwała Harrego ‘lovebird’ co dosłownie oznacza zakochanego ptaszka

***********

Cześć! :) A więc, z pomocą nowej tłumaczki, skończyłam ten rozdział! :) Oczywiście, zapomniałam o zakończeniu, ale na szczęście Anne pozwoliła mi użyć jej tłumaczenia, za co jeszcze raz Ci bardzo dziękuję xx

Hmm... Nie wiem co napisać, od czego zacząć. Dobra to może od takich ważniejszych spraw.
Nową tłumaczką opowiadania jest Anne :)
Tu macie jej tt, zaraz dodam go również do kontaktów... @StillRealAnne
Myślę, że co ile będą dodawane rozdziały to już powie wam Anne, bo ja tego nie wiem xd

Ja też będę raz na jakiś czas tłumaczyć jakiś rozdział...
I w ogóle chciałam wam podziękować za te prawie 60 000 wejść i za cierpliwość, bo rozdziały były dodawane jak widziałyście.. xd dzięki wielkie! <3
Do zobaczenia!

1 komentarz:

  1. o matko Eleonor się chyba wygadała jestem ciekawa czy sekret wyjdzie na jaw mam nadzieje, że w końcu się biedna dziewczyna dowiem czekam na następny mam nadzieje, że będzie szybko :)

    OdpowiedzUsuń