piątek, 9 maja 2014

Rozdział 20

Harry’s POV:

Mimo, że miałem duże trudności i zupełny brak czasu, udało mi się w końcu nałożyć żel na włosy. Spojrzałem za okno i zobaczyłem London. Chciałem wiedzieć czy El udało się wszystko odwrócić i w jaki sposób się jej pozbyła. Mam tylko nadzieje, że Louis zdążył ją ostrzec i nie użyła mojego prawdziwego imienia. Oby nie było z tego żadnych problemów.

Było bardzo późno i nie było księżyca, więc ulica była bardzo ciemna i trudno było cokolwiek zobaczyć. Mimo to, od razu rozpoznałem London, stała w jej długim, granatowym płaszczu na moich schodach przed domem. Drzwi się zamknęły, a światło w przedsionku zostało wyłączone. Nie mogłem ocenić, jak się czuje. Ale to było dziwne… stała jak zamrożona, nie ruszała się ani nie drgał żaden jej mięsień. Jak ktoś mógł ją zostawić, stojącą tam? Co powiedziała El?

Tak szybko jak poczułem ulgę, teraz zacząłem się martwić. Małymi kroczkami wycofała się i obróciła. Chciałem do niej pobiec, ale nie byłem całkowicie ubrany jak Marcel i nie wiedziałem co powiedziała jej Eleanor. Tak bardzo jak chciałem to zrobić, nie mogłem.

Nagle, dziewczyna w długim płaszczu odwróciła się, po raz ostatni. Rzuciła okiem na dom i okno, w którym stałem niespokojnie ją obserwując. Stała plecami do dużej ulicznej lampy,  która rzucała cień na jej twarz, tak, że nie mogłem dostrzec jej niebieskich oczu. Cholera!

Przechyliła lekko głowę, kiedy spoglądała na drugie piętro w poszukiwaniu czegoś albo kogoś. Czy jestem tym kimś? Co El jej powiedziała? Mam nadzieje, że nic złego. Dzięki przechyleniu głowy, mogłem zobaczyć lepiej jej oczy i odczytać emocje z jej twarzy. Poczułem nieprzyjemne uczucie w brzuchu, kiedy jej wzrok skierował się ku górze budynku. Kiedy spojrzała na mnie, moje serce prawie się zatrzymało. Ona wyglądała na … zranioną… prawie zrezygnowaną. Co Eleanor jej powiedziała?

Znikąd, dziewczyna Louisa wtargnęła do mojej sypialni, zapalając światło. Obróciłem się i spojrzałem na jej zaszokowaną twarz. Chciała się zaśmiać, jednak poważny wyraz mojej twarzy ją powstrzymał.

-H-harry… albo kimkolwiek teraz jesteś, popełniłam błąd! Przepraszam!- Te słowa sprawiły, że mój nastrój diametralnie się zmienił, zaczynałem być wściekły.

-Co do cholery jej powiedziałaś?- zacisnąłem zęby, warcząc

-Tak mi przykro.- Lekko się uśmiechnęła. Wiem, że nie śmiałaby się z tej sytuacji, gdyby nie mój ubiór, więc się nie przejąłem.

-Co jej powiedziałaś?- mój głos podnosił się z każdym słowem

-Użyłam twojego prawdziwego imienia, przepraszam, nic nie wiedziałam o twoim przebraniu, ale Louis uratował sytuację… Więc skłamałam London…-

-Co jeszcze jej powiedziałaś?-  wyszeptałem przerażająco

-Że nie ma cie jeszcze w domu.- Mruknęła, patrząc w podłogę.

-Cholera!- krzyknąłem -Cholera, El!-

-Co? Przepraszam, nie wiedziałam, że powinnam kłamać!- wypsioczyła, zakładając ręce na piersi.

-Cholera!- krzyknąłem, chrapliwym głosem -Ona mnie widziała…- mruknąłem na końcu

Natychmiast, odwróciłem się do okna, jednak London już zniknęła. Pod ulicznym oświetleniem nie było niczego, oprócz zniszczonego chodnika. Moja pierwsza złość wylądowała z całą siłą na parapecie, nie mogłem się dłużej powstrzymać. Co ona sobie teraz myśli o tobie, Marcel?

-Co powiedziała, kiedy usłyszała moje prawdziwe imię?- spytałem zdenerwowanej dziewczyny, która wciąż stała za mną w mojej sypialni.

-Była zmieszana… Powiedziałam, że to tylko przezwisko, którym czasami cie nazywamy. Powiedziałam też, że dam ci znać, że tu była, po tym jak wrócisz do domu.- Wytłumaczyła Eleanor, jej słowa zmieniły wszystko na jeszcze gorsze.

-Cholera!- Ten wieczór jest jednym z tych, kiedy czuje się przeklęty, od miesięcy mi się to nie przydarzyło.

Zacisnąłem mocno oczy i wziąłem głęboki wdech. Skupiłem się na El i podszedłem do niej.

-To nie twoja wina- mruknąłem i wyminąłem ją.

Tak szybko jak mogłem, zbiegłem po schodach na dół, nie miałem nawet czasu żeby włożyć buty. Louis widocznie wiedział co się dzieje i trzymał w rękach moje Chucks*, czekając na mnie przy frontowych drzwiach. Zabrałem je od niego, nie przejmując się moim kujońskim
wyglądem. Zeskanował mnie wzrokiem, uśmiechając się głupawo. Posłałem mu karcące spojrzenie… Skąd on wie co się stało? Okay, mogę tylko zgadywać, i jeszcze ten moment kiedy byłem zły na Eleanor, Louisa i na siebie samego… Dlaczego musze być sławny?

Cholerny Harry Styles, cholerny Marcel.

Kim ja wogóle jestem? Nie mogę nawet traktować odpowiednio dziewczyny, albo mówić jej prawdy o mnie, nie chce jej powiedzieć kim jestem… To jest złe… wszystko we mnie jest złe…

Bez zbędnych słów, wybiegłem z domu, na ulice i skierowałem się w kierunku domu London. Na szczęście, jogging i bieganie na bieżni dały efekty. Z myślami w głowie, biegłem tak szybko jak mogłem. Mając jeden cel: znaleźć London. Co ona myśli o mnie i Eleanor? Nawet jeśli jestem kujonem, i tak El jest ładną dziewczyną, to, to nie jest powód, żeby London myślała, że ciągnie nas do siebie. Znałem ją naprawdę dobrze, może nawet za dobrze.

Tak więc myśli w mojej głowie męczyły mnie i nie chciały zostawić. Jak bardzo musiałem zranić London? Nie wiedziałem, czy ona lubi mnie tak bardzo jak ja ją, ale po zobaczeniu jej twarzy, byłem pewien, że czujemy to samo. To wszystko jest tak skomplikowane. Spotykasz w swoim życiu osobę, która zajmuje najważniejsze miejsce w twoim sercu, ale nie wie kim ty tak na prawdę jesteś. Do tej pory patrzyłem na to jak na przygodę… Byłem świadomy tego, że London mnie lubi, ze względu na moje wnętrze, musiała tylko sprowadzić to do lubienia wyglądu. Teraz wygląd był największą przeszkodą, tym co trzymało mnie w klatce, od której miałem klucz. Nie chciałem jednak jej otworzyć, ponieważ za bardzo się bałem co czeka mnie poza nią.

Myślenie o oceanie niebieskich oczu, zawsze wywoływało u mnie uśmiech, jeszcze szybciej ruszyłem w dół ulicy. Musze ją spotkać prędzej czy później. Oceniając z naszych wspólnych lekcji WF-u, nie była najszybszym biegaczem, poza tym byłem tylko kilka ulic od jej domu. To był pierwszy raz, kiedy podobał mi się fakt, że jej rodzice mają dom w bogatej okolicy, więc nie musiałem biec bardzo daleko.

No dalej London! Gdzie jesteś!

Kawałek przed jej domem, zatrzymałem się. Całkowicie straciłem nadzieję, że znajdę ją na ulicy, chciałem podejść do drzwi i zadzwonić dzwonkiem. Musiałem z nią porozmawiać o tym wszystkim. Eleanor nie jest moją dziewczyną. I jeśli to jest to co chcesz usłyszeć, to nie jest ona też moją seksualną wspólniczką czy zabawką. Mogę powiedzieć, że nawet gdybym był w nastroju do zabawy, nie zrobiłbym nigdy czegoś takiego El. Jest dziewczyną Louisa, a on jest moim najlepszym przyjacielem. Oprócz tych dni, kiedy brałem jakiekolwiek nieznajome do domu i się z nimi zabawiałem. Od kiedy poznałem London to się skończyło. To się nie działo często… może dwa, trzy razy, jednak miałem taki okres kiedy miałem chęć brać dziewczyny do domu. Szczęśliwie, teraz nie mam…

Zanim, mogłem podejść do drzwi, usłyszałem mocny szloch, który łamał mi serce. Wiedziałem, że to była London. Nie mogła być w środku domu. Zrobiłem kilka kroków wzdłuż ściany i zobaczyłem ją siedzącą na brzegu leżaka. Siedziała skulona, z kolanami podciągniętymi do klatki piersiowej i twarzą pomiędzy rękami. Jeśli nie byłbym w niej zakochany, nienawidziłbym szalonego faceta który jej by to zrobił. Tak czy inaczej, nienawidziłbym go. Byłem wściekły na siebie i na to, że jestem powodem jej płaczu.

Niechętnie, kładłem stopę za stopą i zbliżałem się do niej. Płakała tak bardzo, że nie zauważyła, że zbliżałem się do niej. Kilka kroków później, podniosłem rękę i poprawiłem okulary, które powoli zsuwały się z mojego nosa, w końcu je zdjąłem. Z ostatnimi krokami, London zauważyła mnie i powoli podniosła głowę. Prawdopodobnie spodziewała się swoich rodziców, wystarczyło jednak żeby zobaczyła moją kamizelkę, aby ponownie schować głowę pomiędzy ręce. Nie oczekiwałem, że będzie chciała mnie widzieć i rozumiałem to. Jednak nadal nie miałem zamiaru się poddać.

Ostrożnie usiadłem obok niej na krześle i bawiłem się okularami w moich rękach. Szlochanie London stało się cichsze, lecz nadal nie ustało. Przygryzłem wargę i zacisnąłem pięści. Byłem tak zły, że nie zauważyłem, że zniszczyłem okulary. Szkło rozprysło się na tysiące maleńkich kawałeczków, niektóre wbiły się w moją skóre, inne opadły na ziemie. Obramowanie się skręciło i było bezużyteczne. Moje oczy śledziły pojedyncze krople krwi spływające w dół moich dłoni. Mocno wciągnąłem powietrze.

-Przepraszam- wymruczałem, jednak mój głos był tak cichy, że sam go nie usłyszałem.

London nawet nie drgnęła.

-Przepraszam, London.- Powtórzyłem, tym razem głośniej

-Słyszałam Marcel- wymamrotała, nie byłem pewien czy czułem ulgę, że nazwała mnie Marcelem, czy byłem zły na siebie, że dopuściłem do tego, że mnie ignoruje.

-Posłuchaj… London proszę.- Poprosiłem odwracając głowę w jej kierunku.

-Nie chce żebyś patrzył na taką mnie.- Wyszeptała, próbując powstrzymać łzy.

-Już cie widziałem taką, pamiętasz, byłem dla ciebie.- Powiedziałem i owinąłem ramię wokół niej.

Na szczęście, nie odsunęła się ani nie odwróciła, ponieważ to byłby mój koniec.

-Tak, pamiętam, ale teraz to ty jesteś powodem przez który…przez który…- jej głos się załamał.

-…płaczesz?- wyszeptałem, czując ból w moim głosie.

Doprowadziłem ją do płaczu.

Skuliła się i znów schowała swoją śliczną twarz.

-Przepraszam, London, naprawdę jestem…- wziąłem jeszcze jeden głęboki wdech -Eleanor nie jest moją dziewczyną.

Wcześniejsze drżenie jej ciała ustało. Przycisnąłem ją bliżej siebie, chociaż czułem, że ona chciała tego uniknąć. Nie mogłem jej na to pozwolić, musiałem ją czuć. Po prostu musiałem.

-Czy ona jest twoją kuzynką?- nagle spytała London. Ucieszyłem się słysząc jej delikatny, kojący głos.

-Nie…- odpowiedziałem

-Więc ci nie wierze, przepraszam.

-Hej, kochanie, nie masz powodów żeby przepraszać… Jestem palantem. Rozumiem. Czy, czy mogę ci zadać tylko jedno pytanie?- moje serce zaczynało bić szybciej z każdą sekundą, ręce mi się trzęsły, a głos nie brzmiał już tak pewnie. -Proszę spójrz mi w oczy.

Odsunąłem się od niej trochę, żeby mogła podnieść głowę. Jednak tego nie zrobiła.

-Proszę- powtórzyłem

Ostatecznie, zrobiła to o co ją prosiłem, spojrzała na mnie gniewnym oceanem, niebieskich oczu. Tylko ten widok, spowodował wewnętrzną nienawiść do samego siebie, tak, że chciałem jej powiedzieć o wszystkim. Ale nie mogłem. Jeszcze nie.

-C-co to za pytanie?- jej warga drżała, kiedy dokańczała pytanie.

Nie wyglądało na to, żeby ważne dla niej było to czy mam okulary na nosie, ale zauważyłem, że odkryła rany na moich dłoniach. Cokolwiek, lepiej dla mnie, że o nich nie wspomniała.

Przełknąłem ślinę i sięgnąłem moimi pokaleczonymi rękami do jej małych trzęsących się dłoni, które łatwo wpasowały się w moje. A ona na to pozwoliła.

-Czy wiesz jak to jest czuć miłość? I jedynym czego potrzebujesz jest widok tej osoby, a wtedy czujesz jak brzuch obraca ci się w kółko?- Teraz mój głos drżał ze strachu. Nigdy nie mówiłem dziewczynie nic takiego.

-To były dwa pytania… ale tak, znam to uczucie, to dlatego teraz płacze, wiesz o tym.- To było jak policzek.

-Przepraszam …- nie mogłem przestać przepraszać. Zrobiłem tak dużo złych rzeczy... -Jest jeszcze jedna rzecz…

Oczekiwałem, że mnie zignoruje… jednak nie zrobiła tego.

-No dalej.- Mruknęła, jednak jej oczy skupiły się na potłuczonym szkle pomiędzy trawą.

-Czasami… nie możesz powiedzieć osobie którą kochasz, kim naprawdę jesteś. To może ją przestraszyć albo oddalić od ciebie… Jestem jednym z tych frajerów, którzy nie mówią tej którą kochają… kim są… ponieważ nie chcą stracić tej osoby… Chce żeby ta osoba była przy mnie.

Jej zdesperowany wzrok spotkał mój. Właściwie wyglądała na zaszokowaną… Czułem się naprawdę źle… jak chory… Chciałem od tego uciec, ale nie mogłem. Może kilka tygodni temu mógłbym to zrobić, jednak obecnie musiałem powiedzieć London, że nie jestem tym kogo udawałem.

-London, kocham cie i nie chce żebyś mnie zostawiła.




Hi ;) Co u was ? Mam nadzieje, że rozdział się wam podoba. To jeden z moich ulubionych i myśle, że naprawdę jest słodki^^ Dziękuje za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem, według obietnicy pojawiły się myślniki. Jeśli się postaracie z komentarzami to jest szansa, że następny rozdział będzie jutro J Miłego dnia xoxo

12 komentarzy:

  1. cudny :) czekam z niecierpliwością na kolejny :***

    OdpowiedzUsuń
  2. awwww <3 idealny ^^^^^^ nie mogę się serio doczekać xx :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwww <3 to takie urocze, oni są kochani... nie mogę sie doczekać tego, co bd dalej.
    Kocham, dzieki za tłumaczenie :*

    OdpowiedzUsuń
  4. robi się ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Proszę proszę daj szybko następny rozdział już nie mogę się doczekać jaka będzie reakcja Lon proszę ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG!!1 WOOOW. SUPPPER ROZDZIAŁ!
    KOCHAM TO!

    OdpowiedzUsuń
  7. dawaj następny :) :*
    I love this

    OdpowiedzUsuń
  8. Awww <3 boski

    OdpowiedzUsuń
  9. To było asdfghjklkjhgfdaasdfghjkjhgfdssdfghjkjhg Błagam, dodaj szybko następny. ILY <3

    OdpowiedzUsuń
  10. omg suuuuper rozdział, czy on jej wyzna prawde? omg omg omg czekam na next, prosze dodaj szybko ;D

    OdpowiedzUsuń