środa, 22 października 2014

Rozdział 25

HARRY’S POV:

Byłem naprawdę szczęśliwy kiedy skończyliśmy nagrywać sceny i nie musiałem już wyglądać jak debil, dopóki London nie przysłała SMS-a, że będzie za kilka minut. Tak szybko jak było to możliwe, ubrałem się i założyłem z powrotem okulary. Było niebezpiecznie, nie mogła się jeszcze dowiedzieć kim jestem. Mam tylko nadzieje, że żaden głupi członek ekipy nie opublikuje zdjęcia zza kulis teledysku, wtedy byłbym naprawdę wkurzony. Jakkolwiek to mógł być sposób London w jaki odkryłaby mój obecnie największy sekret.

Chwyciłem wszystkie rzeczy, które należały do Harrego i szybko wrzuciłem je do szuflady mojej sypialni, jednocześnie wpychając stopą ciuchy pod łóżko. Nie za bardzo chciałem żeby London pojawiła się akurat tutaj, ale nigdy nie wiesz co może się zdarzyć. Lepiej być ostrożnym, sorry.

Spojrzałem przez okno, tak jak w zeszłym tygodniu, zobaczyłem London już stojącą pod moimi drzwiami. Ręce miała schowane głęboko w swoim płaszczu, nerwowo żuła swoją wargę. Niestety, nie mogłem zobaczyć nic więcej. Dlaczego nie wcisnęła jeszcze dzwonka?

Czułem, się zabawnie, obserwując jak słodko wygląda stojąc cały czas pod drzwiami, coś mamrotając. Obecnie sam się przyłapałem na przygryzaniu wargi. Ona jest naprawdę śliczną dziewczyną. I wewnątrz i na zewnątrz. A to, że o tym nie wiedziała czyniło ją tylko jeszcze bardziej pociągającą.

Nagle, po chwilowym zawahaniu, nareszcie podniosła swoją rękę i przycisnęła dzwonek. Otrząsnąłem się z moich myśli, będąc troche zaskoczonym. Ale mimo to szybko zbiegłem po schodach, wpadając prosto do przedpokoju.

Byłem lekko zdenerwowany, drżącymi dłońmi pociągnąłem za klamkę tym samym otwierając drzwi na oścież.

London była tak zaskoczona jak ja kilka minut temu, wyglądała też na troche zakłopotaną. Jej piękne niebieskie oczy przeszywały moje ciało z góry do dołu. Mały uśmiech pojawił się na jej twarzy, kiedy spojrzała w dół na moje buty. To były typowe kujońskie papcie. Wyrwał jej się chichot, zanim jeszcze zaczęła mówić.

-Zmęczony Conversami?- uśmiechnęła się, wróciłem myślami do nocy kiedy London dała mi trampki a ja je założyłem, zupełnie nie przejmując się moim kujońskim image.

-Pożyczyłem je od brata.- teoretycznie to nie było kłamstwo.

Conversy należały do mnie, Harrego, a ona myślała, że mam brata Harrego, więc właściwie te buty były jego. Jednak nadal źle czułem się z tym, że nie mówię jej całej prawdy o sobie.

London, Marcel to nie jest moje prawdziwe imię, moje imię to Harry, Harry Styles. To były słowa które bardzo chciałem do niej skierować, jednak zbyt dużo planów mogłoby to zniszczyć. Chciałem to zrobić idealnie, w perfekcyjnym momencie, chciałem zaczekać na coś więcej pomiędzy nami.

London skinęła głową i na nowo przygryzła swoją wargę. Proszę przestań!

-Chcesz wejść do środka?- spytałem zmieniając temat.

-Pewnie.-odpowiedziała- Masz nowe okulary?

-Taak, tydzień temu poszedłem z mamą do sklepu i je kupiłem.- Jej twarz mówiła mi, że coś jest nie tak. Zgaduję, że coś ją zawiodło albo było nie w porządku.

Znowu, mogłem tylko kiwnąć. Może nie powinienem wciągać w to wszystko mojej mamy. Wiem jak London czuła się ostatnio kiedy rozmawialiśmy o rodzicach…. Chciała mieć mamę i tatę, którzy opiekowaliby się nią. Ja chciałem dać jej tą ochronę, bezpieczeństwo.  Chciałbym być pierwszym, który da jej to czego nigdy nie poznała, a na co tak bardzo zasługuje. Nie chce brzmieć jak: tylko jeżeli między mną i London coś się rozwinie przez sympatię, nie: jej osoba, osobowość, tajemniczość, ona cała mnie fascynuje. Chce odkryć więcej rzeczy, które jej dotyczą i dać jej, jak powiedziałem, całe moje serce. Nie mogę powiedzieć czy to wystarczy, ponieważ prawdopodobnie nigdy się nie znudzę ciągłym jej odkrywaniem. Ona zmieniła już mój sposób postrzegania. Do tej pory spotykałem tylko kobiety, które znały mnie z bycia Harrym Styles. Chciałem w końcu mieć coś co należało by tylko do mnie, do prawdziwego mnie. I miałem… London, ona jest moją perfekcyjną drugą połówką.

-Nieważne, J-ja muszę z tobą porozmawiać Marcel.- kiedy tylko usłyszałem to imię z jej ust zrobiłem się zły. Wiem, że jeśli powiedziałaby ‘Harry’ to byłby to najpiękniejszy dla mnie dźwięk. Jej delikatny głos podkreślał wszystko idealnie.

-Dobrze, więc…?- podniosłem brwi, czekając aż zacznie kontynuować.


LONDON’S POV:

Ciągle staliśmy w przedpokoju, wpatrując się w siebie. Jego zielone oczy kradły mi oddech. Nie żeby to była jakaś nowość. Jego pełne różowe usta były lekko rozchylone, kiedy patrzył na mnie oczekująco.

-Słuchaj…ja…- Co powinnam powiedzieć?

Dalej London, dasz rade!

No dalej!

-Możesz mi powiedzieć cokolwiek tylko chcesz… po prostu, no wiesz.- jego głos był głęboki, nadal jednak delikatny.

-Posłuchaj… musisz wiedzieć, że …- mój głos zamarł- Przepraszam, uhm- Spróbowałam się skupić.

Dalej London, jeśli czegoś chcesz, walcz o to, walcz ze swoim strachem!

-Chciałam tylko powiedzieć, że ostatnio całkiem zaskoczyły mnie twoje słowa. Nikt nigdy nie powiedział mi czegoś takiego. Nikt nigdy się mną nie przejmował ani nie kochał mnie. Byłam sama przez całe moje życie. Chciałam walczyć sama, zignorować wszystkich wokoło. Ale od kiedy tutaj jesteś, wszystko się zmieniło. Byłeś jak ja. W zasadzie tak właśnie myślałam. Cieszę się, że masz ludzi obok siebie którzy darzą cię miłością, tak jak ja. Kocham cię. Marcel, niesamowicie cię kocham. Jednak nie miałam nikogo kto kochał mnie, dlatego nie uwierzyłam ci na początku. Bałam się, że kłamiesz, że żartujesz, że powiedziałeś to pod wpływem chwili. Zdałam sobie jednak sprawę, że mam o co walczyć, jest o co walczyć, o ciebie Marcel. Chce ciebie tylko ciebie… więc proszę, proszę wybaczmy bycie idiotką… proszę.- wow. Tymi słowami zaskoczyłam nawet siebie.

Wszystko co powiedziałam było prawdą. To wszystko o czym myślałam, wszystkie myśli które chodziły mi po głowie… nareszcie mogłam je z siebie wyrzucić. Teraz powiedziałam już wszystko. Powoli wypuściłam powietrze z płuc i przymknęłam oczy.

Marcel stał w ciszy, nie poruszył się ani o milimetr.

Coś ty powiedziała London. Zrobiłaś z siebie jeszcze większą idiotkę!

Kurwa!

Jednak nagle poczułam dużą dłoń na moim ramieniu. Była ciepła przyjemna. Jednak nadal miałam zamknięte oczy. Bałam się, że za chwile powie, że to wszystko to litość z jego strony i że przeprasza.

Wtedy dotknął jednym ze swoich długich palców mojego policzka. Czułam jego bliskość i wiedziałam, że jest tuż przy mnie, stoi naprzeciwko. Mimo to moje oczy nadal pozostawały zamknięte.

Jego ciepły oddech otarł się o skórę mojego, prawego policzka, zanim założył mi kosmyk włosów za ucho i wyszeptał cicho, prawie dotykając ustami mojej skóry…

-Pozwól mi być tym, który da ci to wszystko czego wcześniej nie miałaś. Pozwól mi cię kochać, London, po prostu pozwól. Bo nie ma rzeczy na świecie, której pragnąłbym bardziej.-jego słowa sprawiły, że moje serce zaczęło bić szybciej a oddechy zaczęły być jeszcze bardziej urywane.

Od nowa i od nowa zaskakiwało mnie jak pewny siebie był Marcel. Uwielbiam ten moment, łaskotanie w moim brzuchu i wszechogarniająca moje serce jego miłość.

Wreszcie, nieznacznie skinęłam głową i przygryzłam nerwowo wargę. Jego kciuk pociągnął za moją brodę, przez co musiałam wypuścić wargę z ust.

-Nawet nie wiesz jak długo czekałem na tą chwilę.- wyszeptał uwodzicielsko zanim jego delikatne, pełne usta czule spotkały się z moimi.

Nie mogę wyobrazić sobie niczego lepszego niż ten pocałunek. Marcel prowadził mnie, poruszając z pasja swoimi ustami oraz trzymając w swoich wielkich dłoniach moją twarz. Nie miałam pojęcia co powinnam zrobić z moimi, więc stałam przed nim nie robiąc zupełnie nic. Oprócz poruszania ustami oczywiście.

Puścił na chwilę moją twarz, tylko po to aby zaplątać moje ręce wokół jego szyi. Rozluźniłam się bardziej więc i pocałunek stał się jeszcze lepszy…

Jednak kiedy położył swoje dłonie na moich biodrach , odsunęłam się.

-Hey…hey… Kocham w tobie wszystko.- próbował mnie uspokoić –Kocham każdą twoją krzywiznę, zaufaj mi.

Nie wiem co się ze mną działo, pozwoliłam mu dotykać się tam gdzie ja sama się nie dotykałam. Jego ręce objęły mnie z dwóch stron, dając uczucie mrowienia które przechodziło przez całe moje ciało.

Chwilę później odchylił się do tyłu, zniżył i pocałował mnie jeszcze raz.

Jestem pewna, że nie mogłabym znaleźć nikogo lepszego niż Marcel, kto dałby mi tak szalony, niezapomniany, pierwszy pocałunek.


Hi J Jeden z najdłuższych rozdziałów i myślę, że jeden z moich i waszych ulubionych ;) Nie powinien się jeszcze pojawić ale pod wpływem przyjaciół, urodzin i radości dzisiaj, chciałam się z wami podzielić uśmiechem mam nadzieje, że mi się udało ;)  #TeamLorry

Dziękuje za wszystkie komentarze ;) Czekam na 10 kom ;) See ya

12 komentarzy:

  1. Kocham ten rozdział! Awwww jacy oni są słodcy ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny, nareszcie będą razem asdfghjklasfhbffjsmxbjsjbsbs

    OdpowiedzUsuń
  3. <333 nareszcie! Teraz tylko trzeba trzymac kciuki zeby London z nim zostala jak sie dowie prawdyxx!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochanie pisz błagam cię szybko już się nie mogę doczekać dalszych części rozdział po prostu łał aż brak słów kocham :* <3

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy następny kochanie ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po 10 komentarzach ;) szybkość dodawania rozdziałów zależy od was :) xoxo

      Usuń
  6. Wspaniały, nie mogę się doczekać następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG! No w koncu! Czekam NN :)

    OdpowiedzUsuń